W architekturze nie chodzi o to, by twórca mógł popisać się oryginalnym budynkiem, oderwanym od rzeczywistości. Prawdziwą sztuką jest, by projektowany obiekt wpisywał się w otoczenie – mówi Alberto Veiga, jeden z projektantów Filharmonii Szczecińskiej.

 
Gościem specjalnym drugiego dnia targów BUDMA był Alberto Veiga z Estudio Barozzi Veiga, twórca projektu Filharmonii Szczecińskiej. Lodowa bryła budynku Filharmonii jest jedną z ikon miasta, odważną, lekką i nowoczesną, jednocześnie tworzy spójną linię z neogotycką zabudową otoczenia. Portal bryla.pl uznał ją za jedną z najbardziej interesujących inwestycji w kraju. Budynek studia Barozzi Veiga został wyróżniony w prestiżowym konkursie Eurobuild Awards 2014 w kategorii Najlepszy projekt architektoniczny roku.
 
Architektura nie zna granic
 
Podczas wystąpienia Alberta Veigi Salę Ziemi na MTP wypełnił tłum młodych adeptów sztuki architektonicznej. I dobrze, bo było czego posłuchać. Projektant Filharmonii Szczecińskiej mówił jak zaczynał, jak doszedł do swoje pozycji i wielu projektów, które finalnie wpisały się w infrastrukturę europejskich miast. 
- Kiedy wraz z Fabrizio Berozzim zaczynaliśmy karierę i tworzyliśmy studio nie wiedzieliśmy jakiego rodzaju architekturą się zajmiemy. I to nam wyszło na dobre, bo w tej branży nie można się ograniczać. W architekturze trudno znaleźć granice. Świat ciągle się zmienia – mówił podczas wystąpienia w Poznaniu Alberto Veiga.
 
Dodawał, że wraz z biznesowym partnerem doskonale to rozumieli. Alberto jest Hiszpanem. Fabrizio – Włochem. Sukces w tej dziedzinie polega na tym, by zrozumieć potrzeby klienta. A raczej potrzeby ludzi, którzy będą użytkownikami projektowanego budynku.
 
– Nigdy nie pracowaliśmy tam, gdzie mieszkamy. To sprawia, że architekt musi skonfrontować to, co wie o danym miejscu, z tym czego pragnie klient. Bardzo szybko się tego nauczyliśmy – mówi hiszpański architekt.
 
Zrozumieć przestrzeń
 
Podkreśla, że dla niego i dla Fabrizio Berozziego nigdy nie był ważny sam budynek. Najważniejsza była przestrzeń, w który nowy obiekt musi się wkomponować. Przestrzeń, która z reguły należy do znacznie szerszego grona, niż klient, bezpośredni zleceniodawca projektu.
 
- Często pracujemy za granicą. Gdy mam coś zaprojektować poza miejscem swojego zamieszkania muszę zrozumieć szerszy kontekst. Po pierwsze – muszę tam pojechać. Zobaczyć, co otacza mój projekt, co mogę temu miejscu i dzielnicy sam zaproponować. Architekt nie tylko musi zrozumieć kontekst, ale wziąć także pod uwagę tradycję, historię, charakter i atmosferę miejsca czy dzielnicy – mówi Alberto Veiga.
 
Jego zdaniem architektura nie może być sztuką dla sztuki. Musi wytworzyć refleksję, tak by użytkownicy budynku pomyśleli, po co powstał, i dlaczego znalazł się właśnie tu.
 
Szczecin ma aspiracje
 
A jak to było z Filharmonią Szczecińską?
 
- Szczecin bardzo się zmienia. To już nie jest ośrodek przemysłowy i stoczniowy. Miasto chce być nowoczesne i chce odgrywać istotną rolę na kulturalnej mapie Polski. By to zrozumieć byliśmy w Szczecinie dwukrotnie, zanim zaczęliśmy prace nad projektem. Ale nie jako turyści. Staraliśmy się zrozumieć i chłonąć to miasto, by poczuć jego złożoność. Dopiero wtedy mogliśmy zrozumieć tradycję regionu zachodniopomorskiego, ten świat kolorów, jaki występuje w Szczecinie i znaleźć punkty odniesienia, jak Zamek Książąt Pomorskich. W tym przypadku ważne też było zrozumienie wpływu, jaki na Pomorze wywarła niemiecka architektura – mówi Alberto Veiga.
 
Nie chodziło też, by postawić oryginalny budynek i odebrać nagrodę. Hiszpański projektant podkreśla, że głównym celem było stworzenie budynku użyteczności publicznej. Filharmonia już z założenia powstawała, by służyć mieszkańcom Szczecina przez siedem dni w tygodniu, a nie wyłącznie podczas koncertów dla elity. 
 
- To jest chyba najważniejszy budynek użyteczności publicznej zbudowany w Szczecinie od wielu lat. Chciałem, by ten budynek służył wszystkim mieszkańcom miasta, ale nie chodziło mi o to, by wszystkim się spodobał. Najważniejsze było to, by miał sens w miejscu, w którym się znajduje i wpisał się w otoczenie – dodawał Alberto Veiga.
 
Jego zdaniem, by zachęcić gościa do wejścia do budynku, trzeba go zaciekawić. Nie każdemu każdy budynek musi się podobać. Najważniejsze, by budził emocje.